Recenzja serialu

Dr House (2004)
Keith Gordon
Deran Sarafian
Hugh Laurie
Robert Sean Leonard

Bo najważniejszy jest doktor

Dowiedziałem się o tym serialu już ponad rok temu. Wielu znajomych mi go polecało. Przyznam, że początkowo podchodziłem do niego dosyć sceptycznie. Mówiąc szczerze, nie miałem ochoty na kolejną
Dowiedziałem się o tym serialu już ponad rok temu. Wielu znajomych mi go polecało. Przyznam, że początkowo podchodziłem do niego dosyć sceptycznie. Mówiąc szczerze, nie miałem ochoty na kolejną serię medyczną pokroju "Ostrego Dyżuru" bądź "Chirurgów". Jak się później okazało, moje obawy były bezpodstawne.   Serial opowiada o genialnym diagnoście, Gregu Housie. W swoim fachu nie ma on sobie równych. Z życiem zawodowym radzi sobie więc doskonale. Gorzej za to idzie mu, jeśli chodzi o życie prywatne. Otóż House nie lubi ludzi. Swoim pacjentom pomaga, tylko jeśli ich choroba go zainteresuje. Traktuje ich jak łamigłówkę, którą musi rozwiązać. Innych otaczających go ludzi traktuje podobnie. Rzadko liczy się ze zdaniem swoich podwładnych, a nawet i szefowej. Jedynym "przyjacielem" House'a jest doktor Wilson, którego Greg często wykorzystuje. Głównym problem doktora jest noga, której ból nieustannie mu doskwiera, z powodu komplikacji po źle postawionej diagnozie. By go złagodzić, House przyjmuje narkotyk, Vicodin. Tak jak napisałem, na początku miałem pewne obawy. Sądziłem, że "Dr House" będzie kopią "Ostrego Dyżuru". Mimo podobieństw, różni je sposób ujęcia wydarzeń. W "Housie" akcja skupiona jest na doktorze, pacjenci natomiast są mniej ważni. Nie ma też na szczęście wielu niepotrzebnych wątków melodramatycznych, których było aż za dużo w innych medycznych produkcjach. Właśnie to, mimo oklepanego już tematu, sprawia, że "Dr. House" jest świeży i inny niż wszystkie seriale. Dużą zaletą są również świetnie napisane postacie. Przede wszystkim rewelacyjna jest tytułowa postać, czyli Greg House, którego bezbłędnie zagrał Hugh Laurie. Role aktorów drugoplanowych takich jak np: Robert Sean Leonard i Omar Epps odegrane są równie dobrze. Innym plusem jest bardzo dobra muzyka. Motyw pojawiający się w czołówce serialu jest ciekawy i łatwo wpada w ucho. Ponadto w niektórych odcinkach pojawiają się świetne i znane piosenki, jak choćby: "Baba O'Riley" zespołu The Who lub "You can't always get what you want" zespołu The Rolling Stones. Minusem, który jednak nie jest aż tak znaczący, jest lekka monotonia. Każdy z odcinków jest zbudowany w niemal identyczny sposób, przez co po pewnym czasie serial może się znudzić. Kolejną wadą, którą przypisać można niemal wszystkim serialom, to wyraźny spadek formy z sezonu na sezon. Po bardzo dobrym, według mnie, trzecim sezonie z odcinka na odcinek było coraz gorzej. Przypadki chorób coraz bardziej nudzą. Podsumowując, mogę śmiało polecić ten serial wszystkim. Ci, którzy mają podobne obawy jak ja na początku, powinni chociaż spróbować poznać losy Grega House'a. Zapewniam, że potrafią one zaciekawić.  
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Dupek, seksista, rasistowski mizantrop, tyran, geniusz. Samolubny drań nieliczący się z uczuciami... czytaj więcej
Seriali medycznych było już wiele. Są wśród nich komedie, dramaty, opery mydlane. Lekarze, obok... czytaj więcej
Filmy i seriale kryminalno-detektywistyczne cieszą się niesłabnącym powodzeniem od zarania kinematografii... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones